W tym roku (2022) byłem po raz kolejny w Grecji na urlopie z radiostacją. Z radioamatorskiego punktu widzenia był to wyjazd najmniej udany. Postanowiłem dokonać czegoś w rodzaju podsumowania i wyciągnięcia wniosków z wyjazdów. Za każdym razem był to wyjazd rodzinny (3 osoby) samolotem, na 2 tygodnie, z lokalnie wynajmowanym samochodem. Brałem ze sobą radio dla wykorzystania czasu gdy inni uczestnicy wyjazdu nudzą się na plaży; nie były to więc „ekspedycje dxowe”. Również nikt mi tej działalności nie sponsorował, czyli miałem ograniczenia w kosztach i wyborze sprzętu, nie miałem za to żadnych zobowiązań wobec sponsorów. Warunki lokalowe były różne, PRAWIE zawsze miałem dostęp do 230VAC i WiFi. Pracowałem wyłącznie na KF, na SSB i emisjami cyfrowymi (PSK 31, JS8).
Dobór sprzętu: radio, zasilanie, anteny, komputery
Używałem trzech różnych transceiverów: ICOM 706 MKIIG, ICOM 703, XIEGU G90. ICOM 706 oferował 100W mocy RF, wymagał zewnętrznego tunera antenowego. ICOM 703 to 10W z wewnętrznym tunerem, XIEGU to 20W z wewnętrznym tunerem. W trybach cyfrowych nie można było używać więcej niż 50% mocy, by nie przegrzać nadajnika ciągłą pracą przez kilka minut.
Zasilanie z sieci 230 VAC jest oczywiście najwygodniejsze. Przy jego braku stosowałem akumulatory ołowiowe. Tutaj ograniczeniem była masa akumulatora i jego pojemność. Można oczekiwać, że akumulator samochodowy ma pojemność ok. 40Ah, akumulator żelowy ok. 7Ah. Do celów planowania zasilania można przyjąć, że średni pobór prądu będzie równy 1/3 prądu nadawania. ICOM 706 „ciągnie” do 30A z zasilania 12V przy nadawaniu. Konieczny był więc akumulator samochodowy, który miałem w wypożyczonym aucie lub jako lokalna pożyczka od zaprzyjaźnionego warsztatu samochodowego. Akumulator żelowy do ICOMa 703 (3A przy nadawaniu) przywoziłem z Polski, doładowywałem gdy radio było QRT. Akumulatory używane poza samochodem były doładowywane w nocy z 230VAC. Dla XIEGU miałem zasilacz z przetwarzaniem, podłączany do 230VAC. Większe pojemności oferują akumulatory litowe, ale mają kilka wad. Są kosztowne, wymagają dedykowanych zasilaczy, mają niestandardowe napięcia wyjściowe, nie są lubiane przez linie lotnicze (nie wolno ich pakować do bagażu nadawanego do luku bagażowego samolotu, z racji tendencji do zapalania się lub wybuchania przy obniżonym ciśnieniu powietrza).
Możliwość postawienia czy powieszenia anteny mocno zależy od dobrej woli właściciela terenu. Gdy jechałem w znane mi miejsce z uzgodnioną możliwością postawienia anteny, używałem anteny Buddipole, potem 11m verticala ze skrzynką CG3000 u podstawy. Jadąc w 2022 w nieznane warunki antenowe wziąłem EFLW z przełączanym transformatorem impedancji. Buddipole wymaga drutowych przeciwwag które są w komplecie z anteną. Te same przeciwwagi przydały się przy verticalu i antenie drutowej. Jako uziemienie obudowy radiostacji stosowałem pręt mosiężny wbijany w ziemię, na lince odpowiedniej długości. Alternatywnym rozwiązaniem było poleganie na uziemieniu ochronnym PE w sieci energetycznej 230VAC, dołączanym do obudowy zasilacza i radia. Najtrudniejsze warunki antenowe miałem w 2022. Uzgodniłem telefonicznie z Grekiem że przywiozę radiostację. Niestety on sobie wyobrażał „ręczniaka” z anteną prętową, i wstępnie odmówił zgody na 20 metrów drutu w powietrzu. Po dwóch dniach i butelce Żubrówki zgodził się na antenę której nie będzie widać. Rozciągnąłem antenę i przeciwwagę na drewnianej konstrukcji wsporczej dachu budynku. Skrzynka się stroiła, coś z anteny leciało, ale będąc na wschodnim wybrzeżu Grecji słyszałem głównie Ruskich (☹).
Praca emisjami cyfrowymi wymaga użycia komputera i interfejsu, najlepiej z izolacją galwaniczną. Dla ICOMów miałem wspaniały, nie produkowany już przez G4ZLP interfejs USB. Dla XIEGU bardzo się przydał interfejs do modelu X5105, produkowany przez XGGCOMMS. Jako komputera używałem różnych modeli laptopów DELL. Narzucało to dodatkowe utrudnienie zasilania: laptopy zasilane są napięciem ok. 19VDC. Czyli albo 230VAC, albo 12VDC z przetwornicą na 230VAC (o sprawności przetwarzania mocy rzędu 70%), albo ograniczenie czasu pracy do pojemności wbudowanego w laptop akumulatora. Alternatywą dla laptopa mogą być tablety (zasilane przez USB), ale one mają ograniczoną wydajność procesorów, mało portów do podłączania urządzeń zewnętrznych, no i z reguły pracują pod Androidem. Nie są mi znane Androidowe odpowiedniki oprogramowania typu Ham Radio Deluxe czy WSJT. No i zostają jeszcze wynalazki typu Raspberry Pi pod Linuxem.
Z internetem raźniej!
O ile do pracy emisjami analogowymi internet nie jest potrzebny, to już dla obecnie popularnych emisji FT8 czy JS8 muszę mieć albo internet, albo odbiornik GPS jako wzorzec czasu. Internet również przydaje się przy ocenie jakości anteny i warunków propagacyjnych. Półgodzinna sesja WSPR, przy dostępie do mapy w sieci, pozwala ocenić jak daleko i w którą stronę „to leci”. Oczywiście wyniki nie będą obiektywne, bo zależą od obecności stacji monitorujących emisje WSPR w zasięgu mojej radiostacji.
Przydatne wyposażenie dodatkowe
Dobrze jest mieć nawet najprostszy miernik uniwersalny (lub co najmniej śrubokręt z neonówką), kilka bezpieczników topikowych specyficznych dla radia i zasilacza, scyzoryk czy innego McGywera, taśmę izolacyjną. Nie należy zapomnieć o nałożeniu odpowiedniej ilości dławików ferrytowych na linie zasilające; zwłaszcza zasilacze sieciowe moich DELLi okazały się bardzo czułe na RF, wyłączając się bez ostrzeżenia. Mierniki SWR są wbudowane w radia przeze mnie używane. Analizator antenowy jest przydatny, ale w warunkach polowych można poprzestać na teście oferowanym przez skrzynkę antenową: jeżeli się zestroi, to jest OK. Słuchawki do odbioru audio bardzo pomagają w uniknięciu scysji ze współtowarzyszami wyjazdu. Dobrze jest nie zapomnieć o skanie licencji!
Jak to wszystko przewieźć?
Przy przelotach pasażerskich każdy posiadacz biletu ma możliwość przewiezienia walizki (w Europie do 23kg). Poza ew. masztem antenowym, całość mojego tegorocznego sprzętu radiowego, a więc XIEGU, interfejs do laptopa, transformator impedancji, antena, przeciwwaga, zasilacz 230VAC => 8A @13.8VDC (z przetwarzaniem, ale nie słychać go w audio ani nie widać na wodospadzie) ważyła ok. 5kg, czyli nie musiałem nawet „pasożytować” na innych uczestnikach wyjazdu. Maszt antenowy 11m z włókna szklanego daje się przewieźć (przy odpowiednim opakowaniu) za darmo lub za niewielką opłatą jako wędka na ryby. Radio zawsze jeździ w bagażu podręcznym razem z laptopem. Reszta spokojnie mieści się w walizce.
Czy istnieje konfiguracja optymalna?
Na pewno tak, ale dla każdego będzie inna. Zestaw sprzętu zależy również od zasobności kieszeni, wiedzy, wyobraźni potrzebnej dla wykorzystania teleskopowego kija malarskiego, z podstawą dla ogródkowej suszarki do wypranej bielizny, odciągami namiotowymi oraz kilkoma „trytytkami” jako masztu dla dipola czy EFHW. Niewątpliwie przy radiostacji QRP najwięcej wpisów do logu da praca na CW; emisje cyfrowe oferują podobną efektywność, ale wymagają więcej wyposażenia. SSB przydaje się dużo mniej. Ale ja biorę radio na wakacje dla zabawy, a nie ilości łączności DX. Z opisywanych tutaj wyjazdów przywiozłem kilkaset QSO w logu. Ale najwięcej frajdy miałem z pojedynczej łączności z mocą 10W na dwumetrowej antenie prętowej, na 28 MHz z Brazylią (2013 rok). A w ogóle najcieplej wspominam zupełnie inny wyjazd: pracę jako operator na Harcerskiej Operacji „Bieszczady 40”. Rok 1978, radio RBM1 z anteną dipolową własnoręcznie zrobioną z kabla PKL2. Od tego się zaczęło.
Jak szukać informacji?
Sporo wiedzy o specyfice pracy terenowej można zgromadzić śledząc fora internetowe dla „preppersów”, krótkofalowców wyżywających się w „aktywizacji” zamków, latarni morskich, rezerwatów przyrody, szczytów górskich. Googlowanie haseł: POTA, SOTA, IOTA oraz znaków wywoławczych OH8STN, KM4ACK może być dobrym początkiem.
Marek SP5ISZ
Liczba komentarzy: 1
Bardzo ciekawy opis Marku.
Dziękuję za podzielenie się.
Pozdrowienia